
Nie, to naprawdę nie tak:) Lubię poniedziałki. Wstaję bezproblemowo, chętnie wlokę się do pracy i tak w ogóle to wszystko mi jedno czy to poniedziałek czy czwartek. Jak się lubi to co się robi, to czas spędzony w pracy mija szybko i bezboleśnie.
Horoskopy:)
Często czytam horoskopy.:) Ktoś powie głupota. Inny oderwanie od rzeczywistości. A ja powiem tak – chwila relaksu dla splątanych myśli w codziennej ich gonitwie. Zadziwiająco często pokrywająca się u mnie z późniejszym biegiem wydarzeń:).
„Nic dwa razy się nie zdarza”.
Przeglądając Facebooka jakoś na początku roku trafiłam na jakiś taki, gdzie mi napisali, że styczeń będzie moim najgorszym miesiącem w roku.
Wisława Szymborska pisała, że nic dwa razy się nie zdarza. No nie. Mimo, że wielką Poetką byłą, Noblistką zgodzić się nie mogę. Styczeń już któryś rok jest dla mnie niekończącym się koszmarem. Jakbym miała deja vu. Wszystkie najgorsze rzeczy przytrafiają mi się w styczniu. I tylko wznoszę oczy do nieba by dotelepać się jakoś do lutego, bo już nie mówię – oby do wiosny, choć dziś czekając na poranny pociąg słyszałam pierwsze świergolenia! Wreszcie!
Liczę.
Raz na jakiś czas reasumuję swoje wydatki. Przeglądam, liczę i myślę. Nie jestem zadowolona. Chciałabym zarabiać więcej- pewnie jak każdy. Jeszcze rok temu w pogoni za pieniędzmi, a właściwie w poszukiwaniu nowej pracy zapętliłam się tak bardzo, że stało się to wręcz moją obsesją. Budziłam się rano i myślałam: jak? skąd? co tu jeszcze zrobić? Wewnętrzna porażka dla doradcy zawodowego – o losie!
Bezsenne noce.
Gdzie mnie to zaprowadziło? Do bezsennych nocy, guli nerwicowej i płaczu nad beznadzieją w której się znalazłam, aż wreszcie do szpitala.
Gdy już wróciłam do formy pomyślałam, że pora trochę odpuścić. Nic na siłę, zmian się nieprzyśpieszy, powoli do tematu trzeba się zabrać od początku. Na chłodno, bez zbytniego gorączkowania się.
Nie rzucę pracy z dnia na dzień. Tylko ktoś z ułańską fantazją by to zrobił na moim miejscu. Więc robię plany w głowie, odhaczam w nim kolejne punkty, rozważam. Rozważnie.
Znów mamy styczeń:)
Jednak znów mamy styczeń:) 16 dziś. A ja jestem – na czasie mówiąc – pięć kółek w plecy. Zarabiam tak ze cztery:)
W piątek pomyślałam – odczaruję „trzynasty”. A co! Raz się żyje! Zrobię niespodziankę dzieciakom i nam, Starym:), niech nas wreszcie trafi:) Kupiłam podatek od naiwności, bodajże pierwszy raz. Taki ch@# , chybiłam 🙂 Dziś znów Kolej Mazowiecka musiała mnie dowieść bym zapie@#$ła za miskę ryżu, ale przynajmniej w piątek się wszyscy uhahali:) Obym tylko nie dostała zawału, gdy zobaczę „trzynastkę” :).
Koszty.
W przeciągu ostatnich trzech tygodni rozwaliła mi się kurtka, telefon, pralka, samochód. Zaczynam się bać czy nasz Pan Burmistrz nie ma faktycznie mocy magicznych. Czy nie rzucił na mnie jakiejś klątwy za poprzedniego posta, bo nie wiem czy stać mnie jeszcze będzie na szamana od zdejmowania złych mocy.:)
Wszystkie te zdarzenia jakoś tak zbiegły się każdorazowo z poniedziałkiem.:) Ile mnie to kosztowało – powyżej. A gdzie zakupy, bilety, niepopłacone jeszcze rachunki ?
Ferie? Buhahaha!
Na ferie się nigdzie nie wybieram i nie wybierałam, bo niby za szto:) Dlatego jeszcze trzymam nerwy na wodzy i staram się panować nad sobą, bo myślami jestem już we wrześniu, gdzieś krocząc z butelką dobrego wina po włoskiej plaży w ręce uśmiecham się do tego co teraz piszę. Obym tylko nie skończyła oglądając plażę w TV, bo wszystkie oszczędności przeżre mi fantazja Glapińskiego…Aż mam ochotę zapytać: Pomożecie:)?:):):)
Wyjdę przed dom…
Dziś znów nie będę mogła spać. Wyjdę przed dom i sobie zapalę. Zapomniałam – przecież ja nie palę:) Może jak się dobrze przyjrzę zobaczę przelatującego Burmistrz gaszącego latarnie 🙂 W sumie to lepiej szukać tak w całkowitej ciemnicy gwiazd na niebie, zwłaszcza tych spadających choć w styczniu to rzadkość. Wypowiadać życzenia. Niech lecą, niech spadają, niech walą w tych tam co podejmują decyzje o wypłatach w budżetówce.
Wsadzę sobie słuchawki w uszy i oderwę się na chwilę od tego wszystkiego. Chłodne powietrze i dobra muzyka jednak bardzo dobrze robi na zakręcone myśli. Może znów poczuję ten napływ kosmicznej energii z kosmosu:), która jest jak olśnienie? Tworzy nowe pomysły, każe szukać tam gdzie bym się nie spodziewała, łączy nieprawdopodobne ze zwykłym zmieniając obraz na lepszy.
Pomyślę o nowych postach, o ciągu dalszym fabuły, projektach, o tym co mam do zrobienia w pracy i w domu, o tym, że ciągle brakuje mi czasu, powk@#wiam się trochę na własną bezradność oraz ludzką głupotę i jak już licznik myśli dobije do zera jak maratończyk zmęczona padnę, by wstać za pięć szósta do roboty.
Miłego wieczoru:)
P.S. Dziś jest Blue Monday:) Nie wiedziałam, najbardziej depresyjny dzień w roku:) Przypadek:)?