Sprzątanie. Czynność od lat dyskusyjna. Będącą czynnikiem kłótni w niejednym domu. Ba, nawet rozwodów! Kto właściwie powinien umyć ( te cholerne) okna? Kto powinien posprzątać pokoje dziecięce? Kto odkurzy dywany? Kto wyszoruje kibel? Kto pozmywa po obiedzie? Kto śmieci wyrzuci ? A no i podłoga. Przecież brudna, bo się komuś coś wylało, coś komuś z pyska wypadło, pies wpadł ze spaceru (a przecież butów nie miał to i śladów mnóstwo) i broń Boże pod stół po obiedzie zajrzeć. Jakby Sanepid wpadł mandat murowany😉
No i jak to u Was z tym sprzątaniem jest? Sprzątacie od rana do wieczora 24 godziny w tygodniu, raz w tygodniu urządzacie generalne porządki czy zaczynacie porządki dopiero wtedy, gdy zaczynacie się przewracać o własne rzeczy? A może idziecie z duchem czasu i zatrudniacie kogoś do sprzątania?
Dawno temu, gdzieś w odległej galaktyce, gdy wracałam do swojego małego, ładnego domku i oczy moje dostrzegły: a) kurz na półce, b) wypaćkany telewizor, c) wszelkiego rodzaju zabrudzenia na podłodze d) inne nieczystości moje poliki dostawały niezdrowych rumieńców, a puls niebezpiecznie windował. Miało być czysto i schuldnie, prawie jak z katalogu.
Moje spostrzeżenia dotyczące machania ścierą, szmatką, gąbką, tańca z odkurzaczem i rozpylania wokół siebie różnych środków czystości zaczęły jednak ostatnimi czasy się zmieniać ponieważ uznałam, że jest szereg innych ważniejszych rzeczy na które mogę przeznaczyć swój czas niż pucowanie martwych przedmiotów.
Gwoździem do trumny czynności pt. sprzątanie okazała się bardzo krótka wymiana zdań. Pewnego dnia, tuż po moim odkurzaniu i umyciu podłóg (w tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że NIGDY NIE MYJE PODŁÓG MOPEM – ZAWSZE TO ROBIĘ NA KOLANACH) odwiedził/a mnie pewien/a osoba. Ponieważ ruszył/a w obuwiu na salony grzecznie zwróciłam uwagę, że właśnie w pocie czoła zakończyłam sprzątanie. Reakcja przybysza wbiła mnie w ziemię : „ To tu było sprzątane???”. Serio. Myślałam, że dostanę zawału i zaraz mnie wywiozą. Po czym wzięłam dwa głębokie wdechy i stwierdziłam to jest właśnie TEN DZIEŃ, OD DZIŚ PIERDOLĘ SPRZĄTANIE. Ot tak, wiosennie, po prostu, po ludzku, zwyczajnie, z ułańską fantazją, niech dzieje wola nieba!
Bardzo lubię sprzątać, bo zwyczajnie mnie to odpręża i relaksuje. Potrafię siedzieć tydzień w jednym pomieszczeniu by wysprzątać go od dołu do góry. Jednak to co usłyszałam utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że nikt, ALE TO NAPRAWDĘ NIKT, tego nigdy nie doceni. Ja mogę sprzątać sama dla siebie, dla własnej satysfakcji, dla podkarmienia własnego ego. Jeśli komuś będzie przeszkadzała brudna szklanka w zlewie lub wdeptane w dywan np. ciastka (bo ich nie sprzątnęłam, bo nie wiedziałam, że w ogóle tam są) to zawsze może mi pomóc w sprzątaniu 😊.
Dorosłam. Zmądrzałam. Zestarzałam się. Choć ręka moja jeszcze pożąda ścierki by przetrzeć tygodniowy kurz, druga karci ją sięgając po książkę.
Brudem nie zarośniemy, ale sprzątać będę wtedy kiedy ja będę miała na to ochotę, a nie, bo tak trzeba czy wypada. I takiej wolności porządkowej i Wam życzę😊
P.S. Przy okazji tematu porządków. Jestem szczęśliwą posiadaczką zmywarki, jednak czasem zdarza mi się coś tam na bieżąco myć tradycyjnie. Do tej pory korzystałam z płynu #Tymek z #Biedronka. Był naprawdę super. Cen była atrakcyjna, pięknie pachniał i ekstra się pienił. Kupuję ten płyn od ponad roku i nie miałam żadnych zastrzeżeń. Aż do zeszłego tygodnia. Producent chyba mocno zmienił skład, bo płyn już się nie pieni, nie pachnie, znacznie więcej go schodzi i dużo gorzej myje. A więc pożegnania nadszedł czas. Nie polecam.
#Sprzątanie #Biedronka #Płyntymek