Co zjeść na obiad? Makaron! Ciągle się zastanawiam i zwykle ratuję się właśnie makaronem. Niestety, talentu kulinarnego nie mam za wielkiego. Na szczęście kuchnia włoska, którą tak kocham – i którą kocha chyba większość Polaków – nie należy do zbytnio wymagających. A apetyt potrafię mieć wielki😋. Wie o tym każdy kto mnie choć trochę zna.
Szukam.
Dużo ostatnio podróżuję. W różnych celach. Szukam. Ciekawych ludzi, książek, smaków. Siedzenie w domu dla domatora jest fajne. Jednak od czasu do czasu potrzebuję zaczerpnąć innego powietrza. Posłuchać o czym w świecie mówią. Co w świecie jedzą. Co teraz się nosi lub czyta.
Ostatni rok…
Ostatni rok minął mi nawet nie wiem gdzie.2023 pożegnałam bez żalu. Być może dlatego, że miał ohydną tróję z tyłu. Niczym pechowa „trzynastka” nie należał do najszczęśliwszych w moich życiu. Można wydłubać z niego jakieś szczęśliwe momenty, ale trzeba by było się dobrze przyjrzeć by je znaleźć. Był niczym złoty pył znad Sahary. Złoty, ale niszczący piach. W Nowy Rok weszłam z nową energią i jeszcze większym apetytem o czym za chwilę.
Makaron – Spaghetti carbonara.
Już w Święta poczyniłam spaghetti carbonarę . Gości on na stole w moim domu od lat. Ja go ubóstwiam, dzieci go kochają. Jednak moja patelnia nadawała się już tylko na śmietnik. Była stara i tak naprawdę to szkoda o niej nawet wspominać. Czas Świąt był czasem jej ostatnich podrygów.
Tefal Duetto+.
I tak wraz z Nowym Rokiem sprawiłam sobie zestaw nowych patelni Tefal Duetto +. Poczytałam trochę oczywiście nim kupiłam, bo ja się zawsze muszę pincet razy zastanowić nim coś kupię, ale padło na Tefal. Muszę powiedzieć, że trochę zapewne z sentymentu, ale to był dobry wybór. Lata temu – będzie z 18 już – garnki Tefala z „czerwoną kropką” w środku dostałam w prezencie ślubnym. Niestety, nie mogłam przewidzieć tego, że kiedyś będę miała dom, a w nim płytę indukcyjną🤐. Zapewne Tefal też tego nie przewidział, bo garnki mam do dziś i są one w stanie znakomitym, ale na płycie nie funkcjonują🤷♀️. W piekarniku i owszem.
Patelnia.
Ale wracając do makaronu i patelni😉. Tamta patelnia była okropna. W Nowym Roku postanowiłam choć trochę otrzepać fartucha , którego i tak nie mam😏 i zaszaleć kulinarnie. Ja wróciłam z podróży, patelnie przyjechały, rodzina dostała nowość na obiad. Pierwszy obiad ugotowany na nowej patelni. Nowość na stole w naszym domu. Jak się udało i co to było o tym za chwilę…😁🧐
Dawno, dawno temu…
Dawno, dawno temu – z resztą tak zostało do dziś – gotuję z przepisów. Niestety. Wszystkie przepisy na oko są dla mnie przepisami, których autor jest spalony. Wybieram te, gdzie ktoś jest precyzyjny. Gdzie przepis jest prosty. Lub można obiad ugotować szybko, prosto, bezboleśnie.
I …Alleluja! Wreszcie moje modlitwy po wielu latach w kuchni zostały wysłuchane. Udało mi się ugotować pierwszy w życiu obiad w pół godziny. Trochę było z tym przygód. Ale pół godziny…? To niczym wygrana na Olimpiadzie😜!
Makaron – Spaghetti cacio e pepe.
Spaghetti cacio e pepe. Czy słyszeliście kiedyś o takej potrawie? Ja nie. Fakt, nie za bardzo kręcę się po knajpach, jednak będąc ostanio za granicą miałam okazję skosztować. Muszę powiedzieć, że makaron ten był tak pyszny, że jak bym miała torbę to chyba wzięłabym na wynos i przywiozła do Polski😋 Tu mała ciekawostka. Jestem mięsożercą.
W życiu bym nie powiedziała, że cokolwiek bez mięsa będzie mi smakować. Postanowiłam odnaleźć i odtworzyć przepis po powrocie.
Przepis z którego robiłam danie umieszczam na koniec wpisu jeśli nie chce Wam się czytać moich wypocin😏 Jednak jak dla mnie warto, ponieważ u mnie przyrządzanie wyglądało lekko inaczej, niż w przepisie docelowym.
Jak sobie poradziłam?😉
Uzbrojona w nową patelnię, przeczytawszy przepis ruszyłam do boju by przygotować obiad.Podkarmić rodzinę po ciężkim roku 2023 🤷♀️😉.
Sery miałam, pieprz był, makaron był. Nie było tylko czym pieprzu zmielić. Młynek do kawy okazało się, że nie działa. Na pomysł z waleniem młotkiem przez ścierkę wpadłam po tym jak już miałam pieprz zmielony. Jak sobie poradziłam? Blenderem! Fakt, pół kuchni zasypałam, ale tylko pół😁.
Do tarcia grana padano – sera twardego, ale mega w smaku – zagoniłam starszego syna, bo to już prawie chłop z bicepsem prawie jak mój (muszę się dokładnie przyjrzeć🤔).
Pasta.
Pierwszy raz w życiu prażyłam pieprz na patelni. Kichałam, kichałam i kichałam, bo aromat był niezwykle intesywny. Gdy przyszło nam robić pastę z sera i zalewać ser wodą z makaronu…no tu autorka się chyba pomyliła. Albo miała inne odmiany sera. UWAGA!!! Mieliśmy sery kupione w Lidlu. Dobre sery i wcale nie były tanie. Produkowane we Włoszech. Autorka pisze, „wlać pół wazówki wody z gotującego się makoronu”. Pastę robiliśmy z takiej samej ilości sera. Nam wyszło 5 może nawet 6 wazówek wody! Na początku syn ucierał wolno, ale to nie miało wpływu – ser jest twardy i wolno chłonie wodę. Także w tym momencie gotowania dla laików – nie denerwujta się😉 !
Włoski makaron.
Oczywiście włoski makron kupiony we Włoszech gotuje się trochę inaczej i jest inny w smaku. Jak macie okazję tam być naprawdę kupcie go więcej. Ja odlewając w biegu, bojąc się, żeby czegoś nie zwalić na ostatnią chwilę zalałam pół kuchni 😜Ale makaron odlałam cały😉.
Szybko wrzuciłam makaron na patelnię, wymieszałam go z pieprzem i ostatni moment – dodanie pasty. Mistrzostwo!!! Mieszało się pięknie! Prosto z patelni wjechało na talerze i migiem zniknęło. Nie zdążyłam zrobić fotek.


Mega pyszny makaron.
Jeśli nie macie pomysłu na mega pyszny makron, a jednocześnie NIE DROGI i szybki obiad to polecam! Wiem, że sporo mężczyzn teraz gotuje i robi to całkiem nieźle. To jest przepis prosty, który zachwyci niejedną damesę😁😈
Pozostaje mi życzyć Wam – Bon appetit!😋
p.s. Ale młynek do pieprzu to sobie kupcie 😆. Wczoraj byłam w Lidlu i kupiłam sobie przepiękny, różowy. Przypadek? Nie sądzę😁😜