
Czy życiem rządzą przypadki? Moim zdaniem tak.
Ale cofnijmy się do ostatniej niedzieli.
Ogłoszenia.
Przeglądając późnym wieczorem ogłoszenia o pracę znalazłam -tak mi się wydawało- takie skrojone idealne dla mnie.
Zaczęłam zbierać i segregować dokumenty. Trochę się tego przez lata nazbierało 😅 Termin mnie gonił, bo czas aplikacji był do 30 stycznia.
Jeden papierek.
By upewnić się czy spełniam warunki zadzwoniłam z samego rana do miejsca docelowego. Brakowało mi tylko jednego papierka, którego w domu nie miałam.Zaświadczenia o zatrudnieniu. Dostałam.Chwilę przed 15.
Zgodnie z planem.
Wszystko szło zgodnie z planem. Dokumentacja poskanowana i opisana pozostało przygotować CV i list motywacyjny.
Nocne Polaków rozmowy.
Nie przewidziałam jednego – wielogodzinnego monologu o życiu szeroko pojętym. Bo oczywiście trzeba rzucić wszystko i odpowiedzi udzielać w te pędy. A właściwie przewidziałam tylko już mi się mówić nie chciało. Miałam nadzieję, że może tak zakończą się one zwyczajnie szybciej, ale nie. Tak bywa. Rozmowy na najwyższym szczeblu zwykle trafiają się wtedy, gdy czas nas goni i człowiek próbuje szybko zebrać myśli.
List motywacyjny.
Udało się. Napisałam najlepszy w swoim życiu list motywacyjny. Mimo skołowanej od pierdół głowy ułożył mi się tekst o który sama bym się nie spodziewała.
J😉bany Internet.
I wszystko byłoby piękne niczym łąką na wiosnę, bo gdy ruszyłam za magicznym przyciskiem aplikuj strona zaczęła się wieszać. J😉bany Internet na wsi. Potem jak już łaskawie wieszać się przestał i dotarłam do finału i odetchnęłam z ulgą okazało się, że… zamieściłam za dużo plików 🤣 Niestety system nie sygnalizował tego wcześniej, więc prawie trafił mnie szlag.
Godzina duchów.
I tak oto wybiła godzina duchów. Zostałam sama z pełną dokumentacją przekraczającą stawiane przez pracodawcę warunki , a nowoczesność powiedziała wypad. Cały mój wysiłek poszedł w siną dal.
Mam za sobą kolejną nieprzespaną noc. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca i nie dociera do mnie dlaczego tak się wydarzyło. Być może widocznie tak miało być. Być może to nie przypadek.
Droga do tego by być szczęśliwym.
O trzeciej w nocy włączyłam sobie film do którego wracam kilka razy w roku. To chyba jedyna taka produkcja, która zawsze poprawia mi humor. Wydawałoby się głupia komedia, ale jak obejrzy się ją kilka razy można dostrzec w niej bardzo ważne przesłanie. O tym by iść za ciosem, by realizować swoje pasje i marzenia, i nic nikomu do tego czego one dotyczą. Bo to jedyna droga do tego by być w życiu szczęśliwym.
Adam Sandler jest świetnym aktorem, a każda jego produkcja jest kapitalna. Film „Nie zadzieraj z fryzjerem” to komediowa perełka z takim właśnie przekazem. Miłego oglądania 😉
P.S. Disco, disco 🤣😁