Wiosna na zewnątrz w pełni. Zrobiło się zielono i ciepło. Zakwitły kasztanowce, a bzy namiętnie kuszą swoim zapachem. Żaby koncentrują wieczorem celem przedłużenia rodowodu, ludzie modlą się o żarłoczność bocianią by ten rechot wreszcie się skończył. Zrzucamy powoli ciepłe ciuchy i zastępujemy je wydaniami lżejszymi. Na pierwszy plan nieśmiało pod cieńszymi kurtkami pojawiają się bluzki z krótkim rękawkiem. Panie zaczynają przeglądać szafy w poszukiwaniu spódnic i sukienek. Wkrótce nieliczne sklepy obuwnicze zaleje fala klaperso – sandałowa i kobiety szturmem ruszą po nowe pantofelki. Jednak zanim pokażą swoje nogi muszą je odpowiednio do tego wyjątkowego dnia przygotować. Jak? Dziś parę słów na ten właśnie temat.
Depilacja to już chyba podstawa więc, nie będę pisać wywodu czym kobiety pozbywają się niechcianych włosków. O wiele większym wyzywaniem dla każdej z nas jest pielęgnacja stóp. Stopy to taka część ciała, której większość z nas poświęca czas wtedy, kiedy naprawdę jest do tego zmuszona a nie, bo lubi. Gdyby spytać 20 – tu kobiet w połowie listopada kiedy ostatni raz robiła pedicure lub czy ma pomalowane paznokcie zapewne połowa miałaby duży problem z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie. Zimą stopy idą zwykle spać. Są niczym niedźwiedź. Zakopują się głęboko w skarpetki, otulają ciepłym obuwiem i czekają na pierwszy powiew wiosny.
I tak jak niedźwiedź linieje na wiosnę, tak nasze stopy wymagają specjalnych zabiegów by doprowadzić się do ludzkiego wyglądu po zimie. Bo jak tu w nowe piękne, drogie trzewiki wsadzić koszmarną stopę z odciskiem? Jakoś tak nie bałdzo. Całe szczęście kosmetyków do domowej pielęgnacji stóp mamy na rynku skolko ugodno. Marka, którą testuje od lat – #Avon – również posiada całe zestawy pięknie pachnących produktów do zabawy w domowy salon kosmetyczny. W trakcie kąpieli możemy nasze stopy peelingować czyli złuszczać na bieżąco martwy naskórek. Ten drobny zabieg można wykonywać nawet codziennie, dlatego warto mieć zawsze taką tubkę w zasięgu ręki. Jeśli planujemy pochylić się bardziej nad stopowym tematem warto przygotować: cążki, patyczki do skórek/odpychacz, nożyczki/ obcinaczkę do paznokci, pumeks, pilnik do stóp (na baterie- moim zdaniem rewelacyjny) lub tarkę , ścinacz do naskórka ( dla niewprawionych nie polecam, bo wprawdzie się człowiek nie zarżnie na śmierć, ale krew tryska ostro przy zacięciu), miskę do moczenia kopyt i ręcznik. Po porządnym wymoczeniu stóp, odsunięciu skórek, wycięciu nadmiaru dziadostwa, przycięciu pazurów oraz zrobieniu porządku przy podeszwach, można zrelaksować się nakładając na nie maseczkę(😉!!!) Np. taką wygładzającą o zapachu lawendy (i już żaden mól ich nie zaatakuje 😉). Do wyboru jest również mnóstwo kremów do zastosowania po zabiegu praktycznie na każdą część stopy. Jednym posmarujemy odciski, drugim zregenerujemy popękane stopy, trzecim pomożemy całej stopie zregenerować się psychicznie i fizycznie . Oczywiście nie musimy zaopatrywać się zaraz w ten cały kremowy arsenał. Wystarczy jeden na wszystkie bolączki. Przy szalejącej inflacji i ogólnej drożyźnie najlepsza będzie kuracja do stóp na noc. Aby poczuć się bardziej luksusowo warto dokupić olejek 3 w 1. Dodamy go do kąpieli, możemy stosować go jako kosmetyk przygotowujący do zabiegu pielęgnacyjnego oraz olejek do masażu… 😉
Czasem jednak można pójść trochę na skróty. Np. kiedy nie mamy czasu lub zwyczajnie nie chce nam się rozkładać z tym całym majdanem. #Avon wyszedł naprzeciw potrzebom kobiet zabieganym i stworzył ekspresowe zabiegi na stopy.
Maski – skarpety pomogą nam usunąć martwy naskórek, przygotować skórek do usunięcia odcisków i ogólnie odświeżyć skórę dzięki kwasowi glikolowemu i aloesowi (złuszczająca) oraz szybciej i intensywniej nawilżyć stopy dzięki zawartości witaminy E i masła Shea (nawilżająca). Podobno.
Z ciekawością podeszłam do tematu😉. I tak moje stopy zostały poddane eksperymentowi ze skarpetkami złuszczającymi.
Gdy wzięłam do ręki opakowanie, bardzo dokładnie przeczytałam instrukcję obsługi. Co niby może być skomplikowanego w założeniu skarpetek na nogi? No i tak SPOSÓB UŻYCIA zaleca: Przetnij wzdłuż linii i nałóż skarpetki na nogi. Przystąpiłam do działania. Przecięłam opakowanie i wyjęłam skarpetki. I tu zaczęły się schody. Zaczęłam je dokładnie obracać w rękach. 2 kawałki grubej, plastikowej folii z płynem w środku zasklepione od góry. Wróciłam do opisu. Przetnij wzdłuż linii i nałóż skarpetki na nogi. Autor miał pewnie na myśli skarpetki. Tylko, gdzie jest LINIA? Znów wzięłam skarpetki do ręki. Wzniosłam rękę do światła. Nie zauważyłam żadnej linii. Zawołałam syna, bo zaczęłam podejrzewać u siebie początki ślepoty. Niestety wyglądało na to, że i on ma problemy ze wzrokiem. Ponownie wzięłam opakowanie i przeczytałam instrukcję na głos by upewnić się czy nie straciłam zdolności czytania ze zrozumieniem tekstu. Obrazek nad tekstem zatytułowany STEP 1 również wskazywał na to, że gdzieś ta cholerna linia musi być. Przy trzecim podejściu odpuściłam. Straciłam ze 20 minut na macaniu i przyglądaniu się skarpetkom w poszukiwaniu linii. Zamiast się relaksować zaczynałam się stresować. Wzięłam nożyce do ręki i zaczęłam ciąć diabelski plastik na czuja. Mimo wszystko, musiałam bardzo uważać, by tak przyciąć skarpetkę, żeby nie wylać płynu. W połowie cięcia wreszcie dojrzałam linię… Założyłam skarpetkę na stopę i to samo zrobiłam drugą – cięcie i założenie. Gdy już obie stopy znalazły się w skarpetkach pierwsze co pomyślałam to to, że wyglądam jak debil. I zaczęłam się śmiać.
Następnie zaczęłam się zastanawiać jak niby mają one działać. Folia sztywna, nie przylegająca, płynu jak na lekarstwo. O co w tym wszystkim biega? Wróciłam do jakże intersującej lektury opakowania. Ściągnij dołączonym samoprzylepnym paskiem. Podrapałam się po głowie. Jakim paskiem? Nie widziałam żadnego paska. Może trafiłam na jakieś wybrakowane opakowanie? Zajrzałam do niego raz jeszcze. Puste. Wsadziłam rękę do środka. I…Do dłoni przylepił mi się mały, ok.8 cm kawałek folii z jeszcze krótszymi dwoma niebieskimi nalepkami.
Spojrzałam na to z niedowierzaniem. Niby tym miałam ściągnąć tę sztywną i grubą folię z której wykonane zostały te skarpetki? To poszaleli – pomyślałam. Rozumiem, że koszty produkcji trzeba ciąć, ale by aż tak…😉 Nawet, nie próbowałam się bawić w ściąganie. Biorąc pod wzgląd to, że skóra musiała chłonąć magiczny eliksir a czas leciał ( Trzymaj na stopach 60 minut) na foliową parodię skarpetek założyłam normalne. I tak przynajmniej mogłam się swobodnie poruszać, a stopy „robiły się” same. Zdejmij skarpetki, opłucz stopy ciepłą wodą i osusz ręcznikiem. STEP 3 wskazywał na to, że po 60 minutach wkoło moich pięt powinny latać gwiazdy. Być może śmignęły i jak folia z nalepkami przemknęły niezauważone. Spojrzałam na stopy. No jak ze zdjęcia to one zdecydowanie nie wyglądały.
Ale odmoczyło i wyżarło je konkretnie 😀 . Musiałam się jeszcze trochę napracować tarką by doprowadzić je do jakiej takiej używalności. Sam efekt faktycznie jak na zabieg wykonywany w zaciszu domowy jest zaskakujący, więc POLECAM. Żadne dotychczasowe moczenie przed pedicure nie przyniosło takich efektów.
Dlatego uważam, że produkt jest prawie doskonały. Wystarczyłoby zastosować inny rodzaj folii do zabiegów na ciało, taki który ściśle przylegałby do skóry w chwili zetknięcia z nią. #Avon dobra robota, ale zawsze może być lepiej!:)
#Avon #pedicure #skarpetki #stopy