– Jebać to – tyle usłyszałem na koniec od Ciebie. A później już nic. Głucha przestrzeń. Przeraźliwa cisza telefonu. Patrzę na puste półki, które zostawiłaś a na których jeszcze niedawno stała kolekcja Twoich ulubionych książek. Pamiętam jak przesuwałaś po nich palcami. Dotykałaś ich z taką czułością…Jak kiedyś moich włosów. A teraz w uszach mam dźwięk trzaskających drzwi. Snuję się po domu starając się to wszystko poukładać. Czekałaś tak długo. Wydawało mi się, że ten…
Kategoria: OPOWIADANIA
Nie jesteś sama.
Gaszę światło. Po chwili cały dół zalewa ciemność. Podchodzę jeszcze do drzwi i otwieram jej. Wychodzę na ganek, siadam na krześle i wyciągam zza doniczki paczkę papierosów. Janek i tak nie usłyszałby jakby mnie ktoś porwał, a mojej 10 minutowej dezercji na taras nie zauważy. I dobrze, po co ma widzieć, że znowu palę. Siadam otulona szlafrokiem w ogromnych kapciach z napisem PAN DOMU. Wyjmuję cienkiego papierosa i obracam go w dłoni. Spoglądam jeszcze raz na kapcie i literuje…
Chwyt Rauteka.
To było tydzień temu. Siedziałem ze szklanką whisky wygodnie rozparty w swoim skórzanym fotelu. Była godzina 15-ta lub coś koło tego. Patrzyłem na trzaskający ogień w kominku, jak skacze z jednego kawałka drewna na drugie. Telewizor cicho grał, a pies leżał wywalony kopytami do góry wygrzewając się w swoim posłaniu po godzinnym spacerze. Mimochodem spojrzałem przez okno. W tej szarości popołudnia można było odnaleźć chwilę radości patrząc na padający śnieg….
Profesor.
Sufit. Ściana. Sufit. Ściana. Sufit. I tak od 40 minut. Za oknem powoli zaczyna się przejaśniać. Nie ma sensu już leżeć. Z oczami wbitymi w sufit. Albo w ścianę. Popatrzyła na zegarek – 5 :48. Właściwie to tak naprawdę może już wstać. Podeszła do szafy i wyciągnęła szufladę z bielizną. Krytyczne spojrzenie uśmierciłoby nawet i tak nieżywe majtki. Co to w ogóle jest? Jakaś inna epoka, jak ze spadku po prababce co miała wyjątkowo kiepski gust. Zrezygnowana przysiadła na podłodze….
Kratka.
Widziałeś kiedyś kratkę? Kratki są różne. Niebieskie, różowe, czarne. Cienkie i grube. Zwykle w zeszytach. Takich z piękną okładką. Lakierowaną, zieloną , błyszczącą, gładką. Na środku z wielką biedronką. Czerwoną… Albo koniczyną. Czterolistną – na szczęście. Bywam zamknięta okładką cienką, lekką i barwną. Czasem gniecie mnie okładka z szarej tektury. Na zewnątrz jest bardzo ładna, w oczy rzuca się barwna grafika. Zdarza się podziurawiona. Wówczas i ja jestem…
Teren prywatny.
Było już ciemno. Wiał silny wiatr. Chodniki zmieniały swoją barwę z ciemnoszarej na czarną pod wpływem nieustannie padającego deszczu. Śpieszyła się. Było zimno. Ten beżowy płaszcz zdecydowanie nie nadawał się na panujące warunki atmosferyczne. Osłoniła szczelniej twarz by woda nie rozmazała jej makijażu. A on przecież właśnie taką ją lubił. Nic specjalnego właściwie, ale wiedziała, że to mu się w jej podoba. Ta czarna kreska, długie rzęsy i czerwone usta. A może ten…