Polska służba zdrowia jest w zapaści. Od zawsze – mam wrażenie – na zawsze.
Gdy człowiek nie może się dostać do lekarza zwykle słyszy, że termin oczekiwania na wizytę jest tak długi, ponieważ brakuje specjalistów😉.
Wówczas wpada w konsternacje – jak to nie ma lekarzy ? Wystarczy zadzwonić do pierwszej lepszej prywatnej przychodni, a wizytę uda nam się zarezerwować w ciągu tygodnia. Płacąc skromne 100zł, 200zł, 300 zł … często za 10 minutowe konsultację -teraz już nawet za teleporady :).
Dobrze, że istnieje taka alternatywa, gdy brak terminów w najbliższej poradni, ale połowy społeczeństwa nie stać na takie luksusy.
Wszyscy płacimy składki zdrowotne. Dlaczego zamiast normalnego dostępu do lekarza, czekamy często i rok na wizytę u specjalisty?
Ludzie coraz mniej szanują lekarzy. Dlaczego tak się dzieje? Bo w państwowej służbie zdrowia człowiek wchodzi do gabinetu, kłania się w pas przepraszając, że w ogóle głowę zawraca. Przykre jest to, że pacjent traktowany jest z góry, często jak intruz.
Cenię bardzo zawód lekarza, bo jest to jedna z niewielu profesji bez których świat nie mógł by się obyć. Nie raz jednak zastanawiałam się nad tym czy ludzie wykonujący zawód lekarza – oprócz pracy w prywatnych przychodniach – nie powinni pracować ”przymusowo” państwowo, chociażby na pół etatu? W końcu kształciło ich państwo…
Ciekawe ile osób podziela mój pogląd. Tak tylko pytam.
Ostatnio sama odczułam w jak bardzo powalonym systemie funkcjonujemy w związku z tzw. „brakiem lekarzy”. Dostałam skierowania do dwóch różnych poradni. Na tzw. CITO. Do momentu wykonania pierwszego telefonu wydawało mi się, że taki rodzaj skierowania uprawniania do wizyty w przeciągu maksimum miesiąca. Wryło mnie, gdy rejestratorka śpiewnym głosem zaproponowała mi wizytę na styczeń przyszłego roku.
Na moje zapytanie : „Na styczeń???” , usłyszałam radosną odpowiedź: „Tak, na styczeń, a co pani myśli?”. Pozostawię to bez komentarza. Albo nie – abstahując trochę od tematu – takich ludzi, którzy tak traktują chorych/pacjentów za takie zachowanie, czujących się całkowicie bezkarnie ze względu na swoją anonimowość, za takie odzywki powinno się wyp….lać z pracy.
Po pierwszym szoku z pełną determinacją zaczęłam działać. Jak zaczęłam dzwonić po warszawskich poradniach o godzinie 8:00 to skończyłam o 14:00. Z wielkim bólem głowy udało mi się umówić wizyty do jednej poradni za 4 miesiące w Warszawie, do drugiej w Wołominie za 3 miesiące.
Tak wygląda w XXI wieku, w kraju będącym członkiem Unii Europejskiej przyjmowanie pacjenta do lekarza w trybie pilnym. A właściwie chyba czekanie na to, aż człowiek zwyczajnie nie dożyje wizyty.
Po to właśnie płacimy co miesiąc nie małe składki, by leczyć się w prywatnych gabinetach, by żyć…Dramat.
W to, że lekarzy nie ma wierzy już chyba tylko ten, kto nie wie jak funkcjonuje system. Tam, gdzie nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze…
Moim zdaniem, cudownym lekarstwem na uzdrowienie sytemu byłaby obowiązkowa składka na leczenie szpitalne i umożliwienie ludziom wykupu pakietów medycznych/płacenia za pojedyncze wizyty.
Bo przecież na podwyżki dla lekarzy nasz biedny rząd nigdy nie znajdzie pieniędzy…ale o tym pewnie przy innej okazji:)