…to „Pychotka”?
Czy „Pychotka” to „Pychotka”? Zapewne tak jak większość z Was jadam z racji braku czasu różne gotowe posiłki. Kto z nas ma czas codziennie przygotowywać sobie obiad nie wspominając o robieniu przetworów na zimę? Chyba tylko zacięci w bojach kuchennych emeryci lub single.
Albo zjadł albo…
Coraz więcej z nas w dzikim pędzie korzysta z diet pudełkowych. To też fakt. Jesteśmy tuż po Świętach. Kto szczęśliwy i ma w domu babcię lub sam ma fioła na punkcie lepienia pierogów, uszek, pasztecików, robienia gołąbków ten narobił pyszności na wigilijny stół dla rodziny. Albo zjadł albo … uczcijmy chwilą ciszy co mogło stać się z niezjedzonymi gołąbkami 😁…
…by nie marnować żywności…
U mnie z racji tego, że rodzinę mam niewielką, a i wskaźnik wieku jest taki, że raczej potraw kapuściano- grzybowych się nie jada nie było nawet sensu lecieć na bazar po kapustę i wyciągać latem zebranych grzybów. Nie wspomnę o wieloletniej stolnicy, która kurzy się gdzieś od wieków. W tym roku by nie marnować żywności postawiliśmy na produkty gotowe, firmy o jakże zachęcającej nazwie „Pychotka”.
…fala krytyki wylewa się …
Zakupione więc zostały po skromnej paczce: pierogi wigilijne i gołąbki z mięsem. Tak…oczywiście fala krytyki wylewa się od tych co to w Wigilę absolutnie mięsa nie tykają. Jednak ja wychodzę z założenia, że jak w domu są dzieci lepiej na stół położyć cokolwiek z mięsem byleby to było zjedzone niż coś, co ma wylądować w śmieciach.
…tknięcie przysmaków firmy „Pychotka”…
Ale wracając do tematu jedzenia. 29 grudnia wyciągnęłam gołąbki. Tak – tyle czasu trwało tknięcie przysmaków firmy „Pychotka” – nim zjedzone zostały inne potrawy. Dzieci jak to dzieci. Kapusty nie jedzą. Gołąbki termin ważności miały do pierwszego stycznia więc nie trzeba być wybitnym matematykiem by sobie policzyć, że hermetycznie zapakowane jedzonko nie powinno się zepsuć jeszcze przez 4 dni.
A tu klops! Ładnie wyglądający gołąbek nie nadawał się już do niczego. Był skwaśniały i krótko mówiąc obleśny w smaku. Tak paskudnego jedzenia, mdłego w smaku nie dałabym nawet psa. Poszło do kosza.

Na drugi ogień poszły pierogi wigilijne. Oczywiście dzieci jeść tego nie chciały, bo kapusta. Ale ja mimo pierwszej gołąbkowej porażki się nie zraziłam. Tu już trochę lepiej choć farsz nie powalał smakiem. W porównaniu do gołąbków no to prawie mistrz smakowy. Tylko to ciasto- klucha bez smaku.

…dumnie sygnując firmę „Pychotką”…
Ponieważ to nie pierwszy raz kiedy produkty tej firmy wylądowały u mnie w kuchni z ciekawości postanowiłam sprawdzić w Internecie , kto tak dba o „jakość” produktów dumnie sygnując firmę „Pychotką”. Firma znajduję się w Warszawie na Targówku i jest prowadzona przez kobietę. Stronę ma byle jaką z której tak naprawdę niczego się nie dowiemy. Możemy na niej zobaczyć parę kiepskich jakości zdjęć, dane kontaktowe, menułe i to właściwie tyle. Ja ze swojej strony mogę polecić pierogi ze szpinakiem, bo to im wyszło choć ciasto mają do du#y. Pierogi z mięsem są fatalne. Lidl ma lepsze. Jeśli jedliście coś tej firmy zapraszam do komentowania 🧐😉.