
Każdy czasem szuka inspiracji. Z różnych powodów. Ja też szukałam. Po pół roku prowadzenia bloga chciałam zagłębić się w coś więcej niż tylko literatura internetowa przemyśleń innych bloggerów. Zaczęłam szukać książek o pisaniu, bo choć z samym pisaniem nigdy problemów nie miałam zawsze po latach przerwy warto odświeżyć i udoskonalić warsztat. W międzyczasie pojawiły się refleksje nt. samej nauki pisania w szkole o czym poniżej.
Biblioteka.
Mało ludzi czyta obecnie książki. Nie mamy czasu chodzić do bibliotek, często stanowią one dla nas ciężki, dodatkowy bagaż, a ich ceny momentami przyprawiają o zawrót głowy.
I tak jak rozumiem nie inwestowanie w książki, które przeczyta się raz i odłoży na półkę na wieczne zapomnienie coraz bardziej doceniam wartość poradników celowanych, a nie oklepanych. Wyjątkowych w swej treści, mało popularnych, pisanych ciekawym językiem, interesujacych od pierwszej do ostatniej strony. Zaczynam dostrzegać różnicę między tym jaki język do mnie trafia, a który kompletnie nie przemawia. Dostrzegam lekkość pióra u innych. Widzę również toporne próby przebicia do potencjalnie otwartego odbiorcy – książki pisane złym językiem nie wnoszącym do naszego życia absolutnie nic.
Co pisać, jak pisać…
Dlatego nim sięgniemy po jakikolwiek poradnik warto zapoznać się z krążącymi o nim opiniami.
Zwykle na forach, w internetowych księgarniach w komentarzach lub zwyczajnie udać się do księgarni i wziąć książkę do ręki by zapoznać się z treścią.
Gdy zaczęłam szukać pisarskiego wsparcia zaczęłam od biblioteki. Niestety, nie znalazłam żadnej pozycji związanej bezpośrednio z tematem jak pisać. Jest to dla mnie o tyle dziwne, że język polski towarzyszy nam przez całą drogę edukacji, a umiejętność pisania przydaje się na każdym etapie życia. Często nie wiemy co napisać, jak napisać, jakich zwrotów użyć, jaką formę ma mieć pismo itd. itp. Internet źródłem informacji – jak się okazuje nie zawsze:) Bo tak ciekawie przedstawionego zagadnienia jakim jest pisanie Internet nam w pełni nie pokaże. Warto zajrzeć do książek.

Pół roku. Tyle czasu zajęło mi przeczytanie 1054 stron książek o pisaniu. Cztery książki. Trzy polskich autorów i jedna pozycja zagraniczna.
Dziś żałuję….
Dziś żałuję, że na takie lektury nie trafiłam w czasach szkolnych. Jak dobrze napisać wypracowanie? Okazuje się, że istnieje wiele możliwości, a szkolne podręczniki często je ograniczają przekazując wiedzę w sposób mdły i nieatrakcyjny.
A, że wkrótce matury, może ktoś będzie miał ochotę wesprzeć swoje moce twórcze czymś innym niż proponuje pani od polskiego. No to sprawdźmy czego z nich dowiedzieć się można.
„Jak zostać pisarzem. Podręcznik dla przyszłych autorów.”
Najlepsza. Taka wisienka na torcie wśród przeczytanych przeze mnie książek. Perełka. Crem de la creme. Praca zbiorowa sześciu autorów, a wszyscy piszący językiem wartkim, mający lekkość przekazu. Znakomity podręcznik do nauki pisania dla klas starszych bądź pasjonatów pisania.
59 znaczników. Pierwszy cytat zaznaczyłam na stronie 9: ” Praca czyni pisarza czy natchnienie? Stanisław Lem, Ryszard Kapuściński, Czesław Miłosz – każdy z tych wybitnych i oryginalnych autorów twierdził, że co rano zabiera się do pisania bez dokładnego planu.” Systematyka w pisaniu jest niezwykle ważna o czym piszą również autorzy następnych książek.
Książka jest napisana tak genialnie, że przygotowując wpis i kolejny raz ją przeglądając nie mogłam nic dla Was wybrać 🤣 Musiałaby napisać streszczenie. Każdy rozdział wnosi nowe wiadomości bądź je porządkuje.
Dlatego podam tylko tytuły rozdziałów, które wybrałam jako najlepsze:
„Jak oni zostali pisarzami.” ;
„Techniki narracyjne.” ;
„Odmiany i pogranicza literatury.” ;
„Obok literatury .”.
Dodam tylko, że na końcu każdego rozdziału znajdują się ćwiczenia do wykonania co stanowi fajne urozmaicenie.
Ostatni znacznik widnieje przy cytacie: ” A zatem zmyślajamy, ale prawdopodobnie, sztukujmy, ale umiejętnie, fantazjujmy, ale rozumnie.”
Zainteresowani? 🙂
Czasem brak reklamy jest bardziej intrygujący i zachęca do sięgnięcia po produkt.
Może i tak będzie z tą książką, która jest rzeczywiście warta uwagi.😉(NIE, POST NIE JEST SPONSOROWANY 😁 stworzyłam go pro bono 😉).
„Narratologia.”
U mnie pozycja najgorsza.52 znaczniki. Książka jest również inna niż wszystkie, ponieważ jej zadaniem jest nauczanie odbiorcy tworzenia dobrej opowieści. OPOWIEŚCI. I jej docelowo jest poświęcona. Lektura liczy 160 stron.
Moje pierwsze zdanie, które zaznaczyłam znajduje się na stronie 14: „Każdy, kto kiedykolwiek siedział jak na szpilkach podczas nudnej do bólu prezentacji, doskonale wie, że jest różnica pomiędzy umiejętnością mówienia, a umiejętnością opowiadania.”
W książce trafiłam na wiele słów, których zwyczajnie nie znałam. Nie uczyłam się o nich w szkole, ani na studiach a są one bezpośrednio związane z literaturą i pisaniem.
Autor często powołuje się na współczesnych filmowych bohaterów czy filmy wytwórni Pixar przez co współczesnemu czytelnikowi, łatwiej zrozumieć przykłady przedstawionych emocji i schematów zachowań oraz powiązanych z nimi wydarzeń.
Warto zwrócić uwagę na bardzo dobry rodział pt. „Iskra opowieści” i świetnie rozpisane typy bohaterów – tego w innych książkach nie ma.
Najważniejszy cytat jaki zaznaczyłam w książce brzmi: ” Pozwól najpierw sobie na opowiedzenie historii. To ostatni sekret budowania emocji w opowieści. Jeśli chcesz zarażać emocjami innych, najpierw musisz się przemóc, by wyobrazić sobie rzeczy niewygodne, pozbyć się wewnętrznego krytyka, który mówi, że „tego nie wypada opowiedzieć.”
To czego pozycji nie można odmówić to to, że rozkłada powieść na kawałki czy też „klocki” bardzo obrazowo pokazując na przykładach z czego się składa. Lektura ciekawa, napisana językiem swobodnym i lekkim, być może dlatego uwaga często ucieka. Czyta się momentami jak opowiadanie, ale autor stosuje dobre zabiegi – przywołuje czytelnika co jakiś czas ciekawostkami czy opowiada jedną historię w różny sposób. Prowokuje czytelnika do tworzenia dalszego ciągu wydarzeń.
Pozycja do której warto zajrzeć, gdy chce się pogłębić wiedzę. Wydana przez PWN, także o😉
„Szkoła twórczego pisania.”
Pierwsza książka, którą przeczytałam dot. pisania. Napisana językiem klasycznym, porządkowym , bez udziwnień.
Bardzo zrozumiale, trochę porównywalnie do podręczników szkolnych lecz nie męczaco.
Książka liczy 294 strony z podziałem na 21 rodziałów, które jak za rękę mają nas oprowadzić po pisarskim świecie.
U mnie 40 znaczników.
Pierwsze zdanie, które zaznaczyłam znajduje się na stronie 75 : ” Dziś możemy utonąć w zbiorach bibliotek cyfrowych , które łatwo przeszukasz dzięki multiwyszukiwarce FBC (https://fbc.pionier.net.pl/.)” Zaznaczając go chciałam by mi nie umknęło, że inspiracji można szukać wszędzie, bo rozdział traktował o gazetach i czasopismach. Podana strona nie przydała mi się absolutnie do niczego.
Generalnie rozdział rozłożył bibliotekę na czynniki pierwsze. Czasem brakuje pomysłu.
Chciałoby się coś opisać, przedstawić w sposób wiarygodny, sensowny i nijak nie idzie. Z pomocą przychodzą właśnie zbiory biblioteczne. Oprócz książek „do czytania” znaleźć w nich można przecież wiele albumów bogato ilustrowanych w zdjęcia, które aż proszą o to by je opisać, dać pożyć w innym miejscu. Przeniosą nas nie tylko w odległe miejsca, które chcielibyśmy zobaczyć, ale pokażą również ludzi ekscentrycznie ubranych czy fantastyczne jedzenie. Ciekawa uwaga, której nie spotkałam w innej książce.
Oczywiście autorka pisze o kwestiach najważniejszych, które powinny znaleźć się w poradniku dla piszącego tj. o pisaniu chociażby pamiętników, systematyczności, dostrzeganiu rzeczy małych i robieniu notatek, szukaniu nowych pasji, które także
z czasem mogą przemówić na papierze. Pisze o natchnieniu, które pojawia się znikąd. Nawet pół minuty zasłyszanego dialogu potrafi nam zbudować temat przewodni pracy. Czy to nie ekscytujące? Niewiarygodne, ale to się właśnie dzieje samoistnie.
Albo oddamy się w ręce naszej superpamięci by wszystko spisać na spokojnie albo warto mieć w pogotowiu notatnik:)
Ciężko nie zgodzić się z autorką, że oprócz niezwykle istotnej postaci głównego bohatera – bo przecież musi się on pojawić , nie ważne kim jest:) – fabuła POWINNA przypominać film. Gdyby większość pisarzy myślała takimi kategoriami pisząc swoje książki reżyserzy mieliby naprawdę w czym wybierać wszak biblioteczne półki uginają się od prozy. A tak mamy mnóstwo dennych filmów bez polotu. Brak dobrej akcji w książce jest jak brak akcji w filmie. Zanudzi czytelnika i chyba tylko z sentymentu do autora sięgniemy po kolejne dzieło.
Coś zwyczajnie musi się dziać. Bez tego książka leży. Leży razem z piszącym. Cytując autorkę: ” Beletrystyka właśnie taka jest. To emocje są źródłem jej sukcesu, a ich brak – klęski.”
Rozdział pt. „Pracownia portretu. Szkic bohatera.” włączyłabym na stałe do podręczników języka polskiego. Jest przejrzysty, ciekawie napisany, językiem nie akademickim, swobodnym.
W rozdziale pt. „Warsztat językowy” znalazłam takie zdanie: „Ze szkoły wynosimy poczucie, że język literacki musi być ozdobny.” Nie tylko wynosimy. Idziemy czasem z takim przeświadczeniem przez całą edukację i wnosimy ją w dorosłe życie co zabija w nas kreatywność i prawdziwy warsztat pisarski. Język musi przemawiać do nas samych. Inaczej nie przekona nikogo.
Ostatni cytat zaznaczyłam na stronie 244: ” Retoryka uczy, że słowo można powtarzać nawet więcej niż trzy razy, by je wyróżnić, skierować na nie uwagę lub zwyczajnie bawić się językiem.”
Autorka w swojej książce często powołuje się na Stephena Kinga co czyni także Paweł Tkaczyk – autor ” Narratologii”.
Gorąco polecam lekturę króla amerykańskiego horroru , bo w moim odczuciu w pełni zasługuje na ex aeque – miejsce z drugie z opisaną powyżej książką.
„Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika.”
Pamiętam jak szukając książek o pisaniu znalazłam pozycję Stephena Kinga. Jeśli mnie pamięć nie myli był to chyba pierwszy autor horrorów, którego czytałam. Zwyczajnie jego książka musiała do mnie trafić. I to podczas tej lektury pojawił mi się wątek, który scalił początek i koniec większej pracy nad którą obecnie w wolnych chwilach przesiaduję.
Uważam, że część książki jest zwyczajnie niepotrzebna jeśli ktoś fanem Kinga nie jest, bo stanowi pewnego rodzaju autobiograficzne zapiski pisarza, ale naprawdę warto.
Pierwszy mój znacznik pojawił się na stronie 113 przy zdaniu: „Jedną z najgorszych rzeczy jaką możecie zrobić podczas pisania, jest silenie się na ozdobne słownictwo, poszukiwanie długich słów, bo wstydzicie się użyć krótszych, zupełnie jakbyście stroili domowe zwierzątko w wieczorowe ciuchy. (…) Pamiętajcie, że w przypadku słownictwa podstawowa zasada brzmi: użyj pierwszego słowa, które przyjdzie Ci do głowy, jeśli tylko jest barwne i stosowne.” Czyż to nie złota zasada prostego pisania dla wielu uczniów? Ale proszę mi pokazać polonistę cytującego Kinga:) Wszyscy siedzimy w jakichś sztywnych i ciężkich formułkach klepanych przez podręczniki zamiast przekazywać proste rzeczy trafiające do każdej grupy wiekowej sposób.
W książce tej zaznaczyłam 39 ważnych cytatów – wskazówek. Ostatni zaznaczyłam w krótkim wywiadzie z samym autorem na stronie 304:
Stephen King: Często wątpię w siebie. A kiedy jestem w prawdziwych tarapatch, najlepsze, co mogę zrobić, to przywołać powiedzenie ;” Im trudniej się pisze, tym łatwiej się później czyta”.
Joe Hill: To chyba powiedział Elmore Leonard.
Stephen King: Możliwe. Grunt jednak to się przemóc, nie popadać w depresję. Ilekroć zasiadam do pisania, czuję się, tak, jakbym robił to pierwszy raz w życiu. (…)”
I chyba nic więcej dodawać nie trzeba. Wartość widać często w minimalizmie.
Brak wydzielonych rozdziałów. Rozważania na temat gramatyki. Konstruowania zdań. Ciekawie pisze o akapitach jako o elastycznym narzędziu pisarskim który spaja i ożywia. Bardzo trafne spostrzeżenie – pismo pisane ciągiem nuży i męczy. Częste wstawianie akapitów jest pobudzające dla samego piszącego. Wiem to z autopsji:)
Autor potrząsa czytelnikiem , mówi okej pisz tak, ale jak napiszesz inaczej czy to nie wygląda zwyczajnie lepiej? Mówi bez ogródek – chcesz pisać słabo, pisz. Chcesz pisać dobrze – pokazuje Ci na przykładach co sprawi, że tak będzie. Pisze o strachu towarzyszącym pisaniu, że w obawie przed krytyką często piszącym wychodzą głupoty – zwłaszcza tym początkującym.
Magia pisania nie leży w umyśle czytelnika, tylko piszącego. To pisarz przenosi swoje przemyślenia i świat na papier w taki sposób by porwać swojego czytelnika do głębi.
Tłumaczy charakter pisarza na przykładach, mówi z czym wiąże się sama praca. Opowiada o nałogach, niezrozumieniu, problemach rodzinnych, odstawaniu od epoki. Może dlatego słowa spisane przez autora współczesnego i jego rozterki dotyczące ogólnie życia przemawiają do mnie bardziej. Poprostu.
Pisze o nieodkładaniu pracy na później , pisaniu systematycznym by bohaterowie nam nieskostniali. Doskonale go rozumiem, sama odczuwam braki, zamknięta w codzienne szablony w których brak możliwości odpowiadania po ludzku, nie moim językiem i rosnącą z tym frustrację. Momentami czuję się jak Marek Kondrat w „Dniu Świra” – piszący musi mieć swój plan dnia, niczym niezakłócony. Bo jak coś się posypie, to już reszta przestaje się liczyć. Fragmenty tekstu pojawiają się w przedziwnych momentach. Ile razy pisząc „coś” na gorąco skręcało mnie z głodu, nie spałam, czy przebierałam nogami. Ale przerwać pisania
nie mogłam. Jak już się złapie ten flow to jest to niczym dobre kino akcji. Uczucie nieporównywalne z niczym.
Mam nadzieję, że rodzina zrozumie kiedyś to dlaczego wyłączyłam jakiś czas temu telewizor. King wspomina również o tym. W miejsce szklanego ekranu pojawiły się ponownie książki, których czytanie sprawia mi więcej frajdy niż patrzenie w obrazki nic w moje życie niewnoszące. Kino świeci pustkami w kategorii dobrych i niegłupich komedii, a tego zestresowanym ludziom dziś najbardziej potrzeba. Ludzie łakną historii o ludziach żywych. Nie fikcyjnych postaciach. Chcą widzieć postacie z którymi choć trochę będą mogli się utożsamiać, widzieć, że oni prócz swej wybitności mają „normalne życie” – rodziny i problemy.
Teza, która pojawia się wszędzie – pisać o tym na czym się człowiek zna, w czym czuje się dobrze. Teksty, które się nie są tworzone emocjami są puste i nijakie. Do wyrzygania nudne, rozciągnięte i zabierają czas. Nic się w nich wydarzy. Nie liczcie na to. Zawsze znajdzie się czytelnik – nawet całe ich rzesze – które będą myślały tak jak my, bo większość książek to prawda pomieszana z fikcją. Czytający co pewien czas łapie się na tym, że myśli o postaci /postaciach jak o osobie która ma takie same cechy jak on sam lub ktoś mu bliski. A to wciąga w lekturę jeszcze mocniej.
Najtrudniejsze w pisaniu jak dla mnie są dialogi. I mimo, że widzę je oczyma wyobraźni i słyszę, czasami ciężko mi je przenieść na papier. Jest to myślenie błędne. Dobrego dialogu nie zabije naturalność tylko brak naturalności, którą czytelnik od razu wyczuje. Pisarze dzielą się na tych, którzy nie mają problemów w ich tworzeniu, ale są i tacy którzy ponad poziom nie podskoczą. Dlatego formułując dialogi lepiej zrobić ich mniej i zdawać sobie sprawę kiedy się zwyczajnie zamknąć niż ciągnąć jakieś wydumane refleksje przy których idzie się pochlastać. Tak, o tym autor też pisze w oparciu o przykłady:)
Ostatnia uwaga zaczerpnięta od Kinga: praktyka jest rzeczą niezbędną, uczciwość bezcenną. Ważne by pisarz na wstępie, a czytelnik na koniec wiedział co autor chciał mu przekazać.
Książka napisana lekkim, łatwym do zrozumienia językiem. Z zabawnymi ciekawostkami ze środowiska pisarskiego. Wspierająca. Motywująca. Inspirująca. Bardzo dobra lektura. Jak dla mnie – drugie miejsce. Dla samych fanów pisarza – bardzo długa lista książek, stanowiących inspirację jego własnych dzieł.
i na koniec o formacie.
Słowa kilka na koniec o formacie. Książki przychodzi nam czytać w różnych miejscach. Ja najczęściej czytam w metrze, pociągu lub w domu. Dlatego to jak wydana jest książka jest dla mnie ważne.Musi być poręczna, rozmiarów nie większych niż zeszyt szkolny, nie za ciężka, na dobrym, gładkim papierze, bo taką przyjemniej się czyta. Z powyższych lektur o dziwo tylko książka, która uplasowała się jako ostatnia w moim rankingu nie spełnia tych wymogów. Dlatego też najdłużej ją czytałam:).
i już tak na serio na koniec:)
Jeśli sami nie piszemy to chociaż sięgnijmy czasem po książkę. Żeby oderwać się od rzeczywistości, uruchomić wyobraźnię i pomyśleć co by było gdyby:)
Dobrego dnia:)