Wstałam wczoraj półprzytomna. Myślałam, że przysnę choć na chwilę w pociągu. Nie dało rady. Wysiadając znów patrzyłam na te tłumy przewalające się przy Metrze Dworzec Wileńska. Stałam, patrzyłam i spałam na stojąco. Dojazdy są męczące. Zwłaszcza jak nie widzi się już większego sensu w tym co się robi. Pokonałam jednak wewnętrznego demona, który stojąc obok kusił by wracać do domu. Podreptałam wreszcie po schodach w dół ku stacji. Patrzę, a między szklanymi drzwiami oddzielającymi…