Oddychasz tak spokojnie. Patrzę na Twoją twarz. Zamknięte powieki, ciemne rzęsy. Wyciągam rękę by dotknąć Twojego policzka. Wciąż nie wierzę, że leżysz obok mnie. Dotykam palcami Twojej skóry. Jest taka delikatna. Szybko cofam rękę w obawie, że się obudzisz. To było silniejsze ode mnie. Ten ruch. Musiałam się upewnić, że na pewno to nie sen. I tak pewnie nie zasnę. Będę czuwać. Mogę tak na Ciebie patrzeć godzinami. Teraz. Bo wcześniej wcale tak nie było. Tamtego…