To było tydzień temu. Siedziałem ze szklanką whisky wygodnie rozparty w swoim skórzanym fotelu. Była godzina 15-ta lub coś koło tego. Patrzyłem na trzaskający ogień w kominku, jak skacze z jednego kawałka drewna na drugie. Telewizor cicho grał, a pies leżał wywalony kopytami do góry wygrzewając się w swoim posłaniu po godzinnym spacerze. Mimochodem spojrzałem przez okno. W tej szarości popołudnia można było odnaleźć chwilę radości patrząc na padający śnieg….